Pierwotny plan był taki, że spędzamy nad oceanem kilka dni i odpoczywamy po wędrówkach w Pinnacles. Okazało się jednak, że kempingi przy pięknej drodze nr 1 są bardzo oblegane i bardzo drogie. Dlatego byliśmy tam tylko na jeden nocleg i 27. czerwca wyruszyliśmy dalej, w kierunku Parku Narodowego Yosemite. Dzięki temu przeskokowi przez Góry Nadbrzeżne z Pinnacles nad Pacyfik doświadczyliśmy ogromnej zmiany pogody. Nad oceanem jest o około 20 stopni Celsjusza mniej, niż za górami, w głębi lądu. To niesamowite, jak ten chłód znad wody zatrzymuje się na górach.
Po drodze wstąpiliśmy do Los Lobos State Park, czyli miejsca gdzie mieszkają foki i lwy morskie. Te ostatnie niesamowicie się nawołują, śpiewają. Mamy lornetki, wiec mogliśmy spokojnie i dokładnie przyglądnąć się tym niezwykłym ssakom morskim. Właśnie niedawno urodziły się młode, więc szlak jest nieco ograniczony, ale lwy dostojnie wylegują się na skałach i można je sobie do woli oglądać. Po drodze przyglądaliśmy się dziwacznym, przypominającym pajęczynę porostom (tak nam się wydaje, że to porosty- dziewczyny stwierdziły, że zapytają o to swojego wuja-biotechnologa) i spotkaliśmy sympatycznych Czechów.
A potem jechaliśmy i jechaliśmy, a za oknem mijaliśmy kolejne plantacje avokado, truskawek, winorośli, moreli, brzoskwiń i pewnie jeszcze innych owoców. Musieliśmy też uzupełnić zapasy w lodówce. Odkryliśmy dyskont FOOD FOR LESS - no właśnie my chcemy kupować tu tanio i zachować dolary na inne atrakcje. Niższe ceny, to nie jedyny atut tego supermarketu. Sporo tam warzyw i duży wybór mięsa, oraz french bread - czyli chleb o smaku bagietki (lepszy taki, niż tostowy) i soków z owoców (jak głosi etykieta w 100%).
Potem była jeszcze upiornie wijąca się i stroma droga, rv ledwo zipał i w końcu dojechaliśmy do naszego YOSEMITE PINES RV PARK. Spędzimy tu trzy dni. Nie mieszkamy niestety w samym parku (brak miejsc na kempingach), ale mamy 20m do wygodnego shuttle busa, który nas tam dowiezie - jedyny minus taki, że za autobus trzeba słono zapłacić (15$ za dorosłego i 10$ za starsze dzieci - nie wiemy ile mamy starszych, ile młodszych, jutro się przekonamy:). Niemniej jednak noclegi na tym kempingu to dla nas jedyna opcja odwiedzenia Parku Yosemite. To podobno wizytówka amerykańskich parków narodowych, mega popularne miejsce. Sprawdzimy. My na szczęście odwiedzamy również te mniej znane i mało zatłoczone parki. Mamy już naszą kartę AMERICA THE BEAUTIFUL (80$), która daje nam wolny wstęp do wszystkich parków narodowych USA. Z wizyty w Yosemite na pewno zdamy relację, a póki co sprzątamy w kamperze, robimy pranie w miejscowej laundry, moczymy się w basenie a potem planujemy odwiedzić pobliskie miasteczko Groveland, które kiedyś ogarnęła gorączka złota.
Po drodze wstąpiliśmy do Los Lobos State Park, czyli miejsca gdzie mieszkają foki i lwy morskie. Te ostatnie niesamowicie się nawołują, śpiewają. Mamy lornetki, wiec mogliśmy spokojnie i dokładnie przyglądnąć się tym niezwykłym ssakom morskim. Właśnie niedawno urodziły się młode, więc szlak jest nieco ograniczony, ale lwy dostojnie wylegują się na skałach i można je sobie do woli oglądać. Po drodze przyglądaliśmy się dziwacznym, przypominającym pajęczynę porostom (tak nam się wydaje, że to porosty- dziewczyny stwierdziły, że zapytają o to swojego wuja-biotechnologa) i spotkaliśmy sympatycznych Czechów.
A potem jechaliśmy i jechaliśmy, a za oknem mijaliśmy kolejne plantacje avokado, truskawek, winorośli, moreli, brzoskwiń i pewnie jeszcze innych owoców. Musieliśmy też uzupełnić zapasy w lodówce. Odkryliśmy dyskont FOOD FOR LESS - no właśnie my chcemy kupować tu tanio i zachować dolary na inne atrakcje. Niższe ceny, to nie jedyny atut tego supermarketu. Sporo tam warzyw i duży wybór mięsa, oraz french bread - czyli chleb o smaku bagietki (lepszy taki, niż tostowy) i soków z owoców (jak głosi etykieta w 100%).
Potem była jeszcze upiornie wijąca się i stroma droga, rv ledwo zipał i w końcu dojechaliśmy do naszego YOSEMITE PINES RV PARK. Spędzimy tu trzy dni. Nie mieszkamy niestety w samym parku (brak miejsc na kempingach), ale mamy 20m do wygodnego shuttle busa, który nas tam dowiezie - jedyny minus taki, że za autobus trzeba słono zapłacić (15$ za dorosłego i 10$ za starsze dzieci - nie wiemy ile mamy starszych, ile młodszych, jutro się przekonamy:). Niemniej jednak noclegi na tym kempingu to dla nas jedyna opcja odwiedzenia Parku Yosemite. To podobno wizytówka amerykańskich parków narodowych, mega popularne miejsce. Sprawdzimy. My na szczęście odwiedzamy również te mniej znane i mało zatłoczone parki. Mamy już naszą kartę AMERICA THE BEAUTIFUL (80$), która daje nam wolny wstęp do wszystkich parków narodowych USA. Z wizyty w Yosemite na pewno zdamy relację, a póki co sprzątamy w kamperze, robimy pranie w miejscowej laundry, moczymy się w basenie a potem planujemy odwiedzić pobliskie miasteczko Groveland, które kiedyś ogarnęła gorączka złota.
Kiedy moje auto zepsuło się w drodze do pracy, szybka i profesjonalna pomoc drogowa z https://hol-max.pl/ była dla mnie zbawieniem. Ich ekipa szybko przybyła na miejsce, a obsługa była wyjątkowo kompetentna i przyjazna. Jestem bardzo zadowolony z ich usług i z pewnością skorzystam z nich ponownie w razie potrzeby.
OdpowiedzUsuń