24.07.2016
Wind Cave National Park
Ruszamy rano z Rapid City do Hot Springs na mszę. To po
drodze do Wind Cave National Park, naszego kolejnego „domu” na 3-4 dni.
O amerykańskim Kościele napiszemy na pewno osobnego posta.
Generalnie mamy bardzo pozytywne wrażenia. Krzysiek i ja wolimy te msze
amerykańskie, niż polonijne. Dziewczyny czekają na okazję, by msza była znowu w
ich ojczystym języku, chociaż opanowały już większość odpowiedzi po angielsku.
Od polonijnych sentymentów, wojenek podjazdowych i politycznych wtrętów, wolimy dobrą homilię odnoszącą się bezpośrednio do czytań, zwłaszcza Ewangelii. No i
jak dotąd, we wszystkich amerykańskich kościołach przyjmowaliśmy komunię pod
dwiema postaciami.
Po mszy ruszyliśmy na nasze miejsce kempingowe. Byliśmy
zmęczeni poprzednim dniem. Nasz kemping w Wind Cave jest w miejscu idealnym do
spacerów po prerii – leży w samym parku. Mały spacer dzieli nas od parkowego Visitors Center skąd ruszają wyprawy do
jaskini. To właśnie ogromna jaskinia jest tutejszą mega atrakcją. A poza tym
preria – można po niej wędrować bez ograniczeń, tak po szlakach, jak i poza
nimi. A po drodze zdarzają się spotkania z mieszkańcami tych okolic, czyli bizonami (wybite
wcześniej przez białych, wróciły do parku na początku XX wieku), jeleniami,
sarnami, pieskami preriowymi i pronghorn
antelopes.
Niestety na kempingu nie ma wifi i zasięgu telefonów
komórkowych. Powoli się do tego przyzwyczajamy. Może złapiemy jakieś wifi w Visitors Center?
Niedziela upływa nam leniwie, w cieniu. Janek, który żwawo
raczkuje po kamlotach i piasku, nie lubi trawy. Tu, na prerii, oswaja się z
koniecznością polubienia trawy. Albo ja polubi, albo będzie skazany na
raczkowanie w kamperze i na kocu na dworze. Rita, Zosia i Hania biegają dookoła
ze swoimi junior ranger odznakami i patrolują teren. Klara zaczytana. My
sączymy kalifornijskie białe wino i zagryzamy je oliwkami oraz świetnym biały
serem – El Mexicano Casero Questo Fresco.
Wieczorem idziemy szlakiem Elk Mountain
Trail na pobliskie wzniesienia i podziwiamy prerię. Po zmroku Krzysiek
podgląda gwiazdy. Taki leniwy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz