Mój blog o książkach dla dzieci

Mój blog o książkach dla dzieci
Mój blog o książkach dla dzieci - polecam

poniedziałek, 4 lipca 2016

San Francisco

03.07.2016

San Francisco. Zacznę chronologicznie, bo mam mętlik w głowie wywołany tym miastem. Przyjechaliśmy tu wczoraj. Nasz RV Park znajduje się w Larkspur, niedaleko przystani promowej i przystanków autobusowych, skąd mamy świetne połączenia do centrum San Francisco. Kepmingi i rv parki przy dużych miastach mają to do siebie, że są drogie i brzydkie. Taki jest i nasz. Właściwie jest tu tylko osiem miejsc dla takich jak my - przyjezdnych na jedną lub kilka nocy. Pozostałe miejsca, to miejsca dla residents, czyli stałych mieszkańców. Taaak, całkiem sporo tu ludzi mieszkających stale w przyczepach, autobusach, rv lub motorhome'ach, czyli takich przenośnych domach.

Dziś wyruszyliśmy na podbój miasta. W planach mieliśmy mszę w polskim kościele, przejażdżkę zabytkowymi tramwajami linowymi - cable cars, wizytę w Chinatown, oraz przechadzkę po tych stromych, szalonych ulicach.

Msza
Polska parafia, podobnie jak w Los Angeles - w ławkach emigracja lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Trafiliśmy akurat na mszę, która w założeniu miała być po polsku, ale ponieważ polski ksiądz jest na urlopie, a parafia współdzieli kościół z Chorwatami i Słoweńcami, mszę odprawiał Chorwat bardzo się starający mówić po polsku. Było ciekawie:) Po mszy zaproszono nas na kawę i ciasto. No i pogadaliśmy z księdzem oraz Polonią z San Francisco. Tylko, jak odpowiedzieć na pytanie - Co się zmieniło w Gdańsku?- facetowi, który żył w tym mieście i 30 lat temu wyjechał, i od tamtej pory nie był w Polsce? Bo zasadniczo zmieniło się wszystko. Przyjęto nas bardzo miło, świetnie nam się kawę piło, ale myślę sobie, że tu w USA widzenie naszych polskich spraw jest tak bardzo ograniczone, niekompletne, opakowane w sentymenty i wspomnienia...

Cable Cars
Świetna atrakcja, gdyby nie ... niemal 2 godziny czekania w kolejce (nie wiem, jak Janek to zrobił, że był taki grzeczny i przez cały ten czas przyglądał się ludziom dookoła), 7$ na głowę za bilety i maksymalne upychanie ludzi w wagonikach. Na szczęście udało nam się wyglądać na zewnątrz i podziwiać miasto, ale ścisk był straszny. Same tramwaje linowe super, niewiarygodnie sprawnie poruszają się po tych stromych ulicach.

China Town
Po prostu Chiny przeniesione do San Francisco - chińskie napisy, jedzenie, produkty spożywcze, zabawki, gazety... Ciekawa wycieczka, dziewczyny bardzo zaintrygowane. Krzysiek chciał koniecznie usiąść na jedzenie, ale my - dziewczyny, się zbuntowałyśmy.

Wędrowanie
Jeżeli tylko odejdzie się od portowych pirsów i części Beach, zanurzy się w pokręcone, strome uliczki miasta, jest ciekawie. Kolorowe domy, kilka drapaczy chmur, kilka pięknych budynków z lat trzydziestych ubiegłego wieku w Financial District, przytulne kafejki. Ładnie.

Mosty
Golden Gate Bridge przejechaliśmy rano autobusem. Chcieliśmy mu zrobić zdjęcie popołudniu wracając promem, ale most zatonął w chmurach. Fani mostów tacy jak nasza Hania mogą tu w mostach przebierać, jest ich sporo i są piękne.

Zmęczeni wróciliśmy do naszego rv, poczuliśmy się jak w domu. A jutro Independence Day i wybieramy się na paradę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz