Siedem osób – w tym jedna raczkująca z pretensjami do
chodzenia - zamieszkują na ponad dwa
miesiące w 31 stopowym (czyli około dziesięciometrowym) kamperze. A tam
wszystko maksymalnie zminiaturyzowane i poupychane – kibelek, prysznic, mało
miejsca na ubrania, stół, który nocą staje się elementem jednego z łóżek,
trzypalnikowa kuchenka gazowa i trzy garnki oraz dwie patelnie. Zastawa stołowa
w ilości minimalnej – po sześć talerzy, kubków, miseczek. Trochę więcej
sztućców, ale tylko dlatego, że zabraliśmy je z Polski, jeden ostry nóż (nasz).
Brak intymności – jesteśmy właściwie ciągle razem. No i te nasze charaktery. Ja
jestem furiatką, Krzysiek jak się wkurzy, to milczy i zabija wzrokiem, Rita i
Hanna często się biją, Janek walczy o przestrzeń do raczkowania, Zofia i Klara które
mają swoją dziuplę – miejsce nad kabiną kierowcy – starają się tam ukryć i nie
dopuścić do tej kryjówki młodszych sióstr. Bywa ciężko. Ktoś wymiguje się od
zmywania (rany, zapomniałam, w naszym rv nie ma zmywarki!!!), ktoś wylewa sok
na podłogę, ktoś inny włazi w kałużę z soku butem, następny siada na durszlaku
zadkiem i nie ma już jak odcedzić ryżu … Ktoś komuś podkrada skarpetki, ktoś
gubi kije do wędrowania po górach, ktoś zapomniał kupić masło, ktoś komuś zalał
herbatą pamiętnik, ktoś chce coś sprawdzić w sieci a tu trach – nie ma wi-fi,
amerykańska komórka też nie działa.. Ale… Ktoś obiera ziemniaki, ktoś inny w
tym czasie pichci mięcho, a następny szatkuje warzywa na sałatkę, ktoś komuś
robi herbatę, ktoś wyszukuje w mieście Starbucksa i kupuje kawę, ktoś komuś
pożycza książkę, ktoś wynosi bez poganiania śmieci, ktoś przytula siostrę,
która w nocy walczyła z niestrawnością, ktoś śpiewa Jankowi piosenki i wyucza
go klaskania … A przede wszystkim, COŚ
pcha naszą siedmioosobową zgraję naprzód. Pomimo tych wszystkich
niedogodności i różnic charakterów wzruszamy się oglądając Endavour’a, który
podróżował w kosmosie; przytulamy się do sekwoi i dumamy nad tym jak to sobie
rosła przez 2000 lat; zasłuchujemy w górskim strumieniu; wpatrujemy w
krystaliczne Crater Lake; przyglądamy kolorowym ptakom; gonimy szare wiewiórki;
w Yellowstone podglądamy bizony i niedźwiedzie; uśmiechamy do
Yoshua Tree; zaprzyjaźniamy z Amerykanami i ciągle chcemy jeszcze i jeszcze… Podróżowanie musi mieć oba oblicza – to miłe i
to trudne, inaczej by nas nie kształtowało, nie zmieniało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz