Amerykańskie Parki Stanowe i Narodowe mają w ofercie Junior
Ranger Program, czyli specjalne zajęcia dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Są
to dwie podobne, ale nie jednolite propozycje. Nasze dziewczyny postanowiły
wziąć udział w tych zajęciach. Założenie jest proste – dzieciaki biorą udział w
krótkich (ok. 20-30 minut) zajęciach prowadzonych przez parkowego rangera,
potem rozwiązują książeczki z zadaniami i otrzymują nagrody – odznaki rangera,
ołówki, plakietki-naszywki itp. Jeżeli odwiedzają kilka parków, mogą
uczestniczyć w zajęciach na kolejnych poziomach trudności. Zajęcia są bezpłatne
i mogą w nich uczestniczyć również obcokrajowcy. Dla nas to świetna sprawa –
dziewczyny uczestniczą w zajęciach w języku angielskim, dowiadują się wielu
ciekawych informacji (my również!) i są przeszczęśliwe, że stały się rangerami.
Nasze rangerki, to Rita (uczestniczy w programie trochę nielegalnie, nie ma
przecież jeszcze 6 lat), Hania i Zosia. Klara pomaga trochę Ricie i Hani (jako
tłumacz). Na zajęciach w Oregonie dotykaliśmy skór koguarów (cougar – po polsku
chyba puma, tu mówią jeszcze mountain lion), skunksa, szarego lisa (który
potrafi się wspinać po płotach) i szopa pracza. Widzieliśmy też czaszki tych
zwierzaków i na podstawie ich uzębienia musieliśmy je zakwalifikować do wszystkożerców, mięsożerców lub
roślinożerców. Na koniec rozmawialiśmy jeszcze o niedźwiedziach i wilkach,
które również mieszkają w Oregonie (choć podobno nie jest ich wiele) padło
pytanie – A jakie groźne zwierzęta
mieszkają w waszej okolicy? – no i się zafrasowaliśmy, bo przyszły nam do
głowy tylko dziki… Nasze mitalowe rangerki zostały również wyedukowane w
zakresie ekologii. Dzielnie patrolowały kemping i zbierały (nieliczne)
pozostawione samopas śmieci. Edukację rangerów mamy zamiar kontynuować w
kolejnych parkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz