Mój blog o książkach dla dzieci

Mój blog o książkach dla dzieci
Mój blog o książkach dla dzieci - polecam

piątek, 22 lipca 2016

Jak się plany zmieniają ...

Plan był prosty. Ruszamy z Grand Teton i jedziemy na wschód do Parku Narodowego Wind Cave (Dakota Pd.). Drogę dzielimy na dwie części, aby się zbytnio nie umęczyć. Pierwsza część dłuższa miała się kończyć po przekroczeniu pasma Bighorn. Drugiego dnia już tylko mały skok, aby rano zameldować się na kempingu Wind Cave, który działa w systemie "first come, first served", czyli nasze swojskie "kto pierwszy ten lepszy". Wszystko szło zgodnie z planem, aż do momentu, kiedy na horyzoncie zobaczyliśmy kilkukilometrowej wysokości słup dymu. Pożar u podnóża Gór Bighorn, tuż obok drogi, którą mieliśmy jechać. Helikoptery gaśnicze w powietrzu, strażacy na ziemi w akcji. W efekcie droga zamknięta na co najmniej 12 godzin.
Najbliższy objazd to ok 250 km, bo na rajd górskimi bezdrożami naszym autobusem nie ma szans. W ten oto sposób utknęliśmy w malowniczej miejscowości Ten Sleep, mającej, jak głosi tablica na wjeździe, 226 mieszkańców. Stajemy w malutkim RV parku i ruszamy na eksplorację. Po chwili wiemy już, że nie będzie to zmarnowany czas. Jest tu pełen koloryt środkowych równin. Tuż za płotem stadion do Rodeo. Na głównej ulicy Saloon, kilka sklepów z pamiątkami, stacja benzynowa, rusznikarz (!) "gunsmith" i sklepiki z lodami. Idziemy dalej i naszym oczom ukazuje się mini-kaplica katolicka okolona wielkimi malwami. Zaglądamy przez okno i stwierdzamy, że to chyba najmniejszy kościółek jaki widzieliśmy - 4 ławeczki i ołtarz - naszą rodziną zajęlibyśmy połowę świątyni :-). Ciekawe, że co niedziele są tu jednak msze - ksiądz musi dojeżdżać szmat drogi dla tak malutkiej garstki wiernych. Miasteczko ma też muzeum pionierów oraz tablicę informującą skąd nazwa. Otóż miejsce to było w połowie drogi miedzy dwoma wielkimi obozami Indian Sioux - do każdego było dziesięć dni (lub jak mówili Indianie nocy) drogi - stąd ten sleep(s). Po eksploracji czas na zabawę - dziewczyny lądują na wodnym placu zabaw i wracają do kampera całkiem mokre. Mamy nadzieję, że w nocy popada lub strażacy opanują pożar i jutro ruszymy w dalsza drogę. Jeśli nie... to zobaczymy :-)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz