11.07
Poranek wstał rześki i słoneczny.
Idealne warunki na wycieczkę do Crater Lake. Szybkie śniadanko i w drogę. Chleb
na dalsza cześć dnia kupimy po drodze. Przez 50
mil znajdzie się jakieś miasteczko ze sklepem spożywczym… nie znalazło
się. Będziemy jeść nasze zapasy na „czarną godzinę”. 50 mil jazdy przez dziewiczy las Oregonu i
jesteśmy u bram parku narodowego. Zanim wjedziemy na samą kalderę decydujemy si
e na mały spacer 0po szlaku biegnącym poniżej krateru. Okazuje się to strzałem
w dziesiątkę. Mało uczęszczana ścieżka biegnie przez las i łąki pełne rwących
strumyków z topniejącego powyżej śniegu. Wszystko skąpane w promieniach
porannego słońca. Nasiąknięte wodą pnie leżących drzew parują. Gdzieniegdzie
pęki wiosennych kwiatów, w zacienionych miejscach śnieg. Wszyscy jesteśmy
zachwyceni. To krótka tutejsza wiosna (śnieg leży zwykle do końca czerwca, a
padać zaczyna znów we wrześniu) bucha życiem. Sceneria przywodzi nam na myśl nam
widoki Rivendell z „Władcy Pierścieni”. Dodatkowo powyżej nas (!) za wielką ścianą
skalną ogromne jezioro. Crater Lake powstało ok 7 700 lat temu gdy
tutejszy wulkan eksplodował wyrzucając w powietrze całą zawartość komory
magmowej (popiołami grubości 20 cm można by pokryć cały Oregon), która uległa
zapadnięciu. Pozostała jedynie okrągła
korona, w której zaczęła gromadzić się woda, bo co roku zimą spada tu ok. 13 metrów
śniegu. Wulkan jeszcze próbował się odgryzać budując na środku jeziora
niewielka wysepkę o kształcie kapelusza czarodzieja (Wizard Island), ale w
końcu dał za wygraną i obecnie jest tu spokojnie. Powstałe jezioro jest
najgłębsze w Ameryce Pn (szóste na świecie) i szczyci się największą pomierzona
na świecie przejrzystością wody. Jedziemy serpentynami do góry. Rim road, czyli
droga biegnąca po koronie dookoła krateru jest na wysokości 2100 – 2400 m. W
końcu docieramy do niej i widok powala.
Ruszamy Rim Road zatrzymując się co jakiś czas
na podziwianie widoków. Musimy zmodyfikować nasz plan objechania krateru
dookoła, bo Rim road niestety nie jest otwarta na całej długości z powodu
śniegu i drzew zalegających po zimie. W zamian przebieramy się w spodnie
nieprzemakalne i urządzamy zjazdy z górki po śniegu. Po przeciwległej stronie
krateru zatrzymujemy się i urządzamy zejście w dół aby pomoczyć nogi w
jeziorze. Droga powrotna kosztowała nas sporo potu – wspinaczka ok 400 metrów w
górę po stromym zboczu krateru. Jeszcze obiad w kamperze z widokiem na jezior i
niestety trzeba wracać bo zbliża się wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz