26.07
Dziś zafascynowała nas historia jednego człowieka. Rzeźbiarz Korczak Ziolkowski, jak wskazuje nazwisko syn polskich imigrantów, po zdobyciu w 1939 nagrody na wystawie światowej i odsłużeniu swojego w trakcie II Wojny Światowej nie bardzo miał co ze sobą począć. Po kilku latach namysłu przyjął zaproszenie ówczesnego wodza Dakotów do stworzenia rzeźby upamiętniającej Szalonego Konia - wodza plemienia z czasów ich heroicznej walki z białymi. Rzeźba to nie do końca właściwe słowo do opisania tego, co zamierzał zrobić - to przetworzenie potężnej góry w kolosalną postać Indianina na koniu. Całość to około 170 metrów wysokości i 200 metrów długości. Facet rozpoczął pracę w 1948 roku mając 170 USD dolarów w kieszeni. Opracował dokładny model i plany rzeźby. Za posiadaną gotówkę kupił stary młot pneumatyczny, zbudował drewniane schody na szczyt góry i dzień po dniu przy użyciu tego sprzętu i dynamitu rzeźbił. Przez kilka lat zupełnie sam usuwał z góry setki ton skał. Był zdeterminowany, aby bez środków publicznych wykonać dzieło, które rozumiał jako swego rodzaju zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone Indianom przez białych ludzi. Stopniowo zaczęli się wokół niego gromadzić ochotnicy, którzy mu pomagali. Wspólnie z nowo poślubioną żoną Ruth stworzyli fundację, która rozpoczęła koordynację projektu. Korczak wraz z całą rodziną (5 synów i 5 córek) pracował nad projektem przez 34 lata, do końca swego życia. Mimo, że nie zobaczył jego końca, był do końca przekonany o jego słuszności i sensowności swojego życiowego wyboru. Dopiero kilka lat po śmierci rzeźbiarza została ukończona i odsłonięta twarz Szalonego Konia. Obecnie trwają dalsze prace, prowadzone pod kierunkiem dzieci Korczaka. Byliśmy poruszeni ogromem rzeźby (chyba zdjęcie nie do końca to oddaje), ale chyba najbardziej dotknęła nas determinacja człowieka, który wbrew jakimkolwiek zdroworozsądkowym osądom podjął się jej realizacji i był tej idei wierny do końca swojego życia.
Po tym wszystkim wizyta w Mount Rushmore i oglądanie głów 4 prezydentów wyrzeźbionych w skale zrobiło na nas chyba nieco mniejsze wrażenie, nie tylko dlatego, że wszystkie razem są wielkości twarzy Szalonego Konia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz