13.08.2016
Moab
Dziś byliśmy na naszej ostatniej wyprawie w Arches. Jutro po mszy w Moab ruszamy dalej, do Dead Horse, to będzie nasza baza wypadowa do Canyonlands.
Odkrywaliśmy życie w pustynnym Arches National Park. To niebywałe ile tego życia na tej czerwonej pustyni jest. To życie to przede wszystkim jałowce, czyli juniper, ale także kaktusy, juki i inne skarłowaciałe krzaki. Pod nimi ukrywają się jaszczurki, zające i sarny. Sarenkę spotkaliśmy pod skałą, w cieniu, gdzie i my odpoczywaliśmy. Żyją tu podobno również skorpiony, pumy i rysie, ale ich nie widzieliśmy (dziewczyny żałują, my - nudni dorośli nie).
To niebywałe, ale w Arches żyją również skały. Delicate Arch, łuk który dziś oglądaliśmy zapewne niedługo zmieni nazwę na Delicate Broken Arch, jest już bardzo cieniutki i pewnie wkrótce się zawali. W 1991 roku wyglądał solidniej. Turyści mogli go wtedy oglądać z bliska. Pewnego dnia grupa zwiedzających usłyszała dziwny odgłos, zobaczyła rysę na łuku i sypiące się delikatnie kamyczki. Na szczęście ludzie szybko się zreflektowali (cóż, nie mieli smartfonów i nie pstrykali fotek na facebooka) i uciekli spod łuku. Po kilku minutach odpadł z niego ogromny głaz, 180 ton czerwonego piaskowca! W Arches skały się czyta, skały żyją, mówią do tych, którzy chcą je poznać.
My pożegnaliśmy Arches, odwiedziliśmy malutkie, ale ciekawe Museum of Moab, gdzie dziewczęta zdobyły kamienie szlachetne (musiały wykonać specjalne zadanie) i oglądały szczątki dinozaurów, a my poczytaliśmy o historii wydobycia uranu w tym miasteczku.
Jutro ruszamy dalej.
Moab
Dziś byliśmy na naszej ostatniej wyprawie w Arches. Jutro po mszy w Moab ruszamy dalej, do Dead Horse, to będzie nasza baza wypadowa do Canyonlands.
Odkrywaliśmy życie w pustynnym Arches National Park. To niebywałe ile tego życia na tej czerwonej pustyni jest. To życie to przede wszystkim jałowce, czyli juniper, ale także kaktusy, juki i inne skarłowaciałe krzaki. Pod nimi ukrywają się jaszczurki, zające i sarny. Sarenkę spotkaliśmy pod skałą, w cieniu, gdzie i my odpoczywaliśmy. Żyją tu podobno również skorpiony, pumy i rysie, ale ich nie widzieliśmy (dziewczyny żałują, my - nudni dorośli nie).
To niebywałe, ale w Arches żyją również skały. Delicate Arch, łuk który dziś oglądaliśmy zapewne niedługo zmieni nazwę na Delicate Broken Arch, jest już bardzo cieniutki i pewnie wkrótce się zawali. W 1991 roku wyglądał solidniej. Turyści mogli go wtedy oglądać z bliska. Pewnego dnia grupa zwiedzających usłyszała dziwny odgłos, zobaczyła rysę na łuku i sypiące się delikatnie kamyczki. Na szczęście ludzie szybko się zreflektowali (cóż, nie mieli smartfonów i nie pstrykali fotek na facebooka) i uciekli spod łuku. Po kilku minutach odpadł z niego ogromny głaz, 180 ton czerwonego piaskowca! W Arches skały się czyta, skały żyją, mówią do tych, którzy chcą je poznać.
My pożegnaliśmy Arches, odwiedziliśmy malutkie, ale ciekawe Museum of Moab, gdzie dziewczęta zdobyły kamienie szlachetne (musiały wykonać specjalne zadanie) i oglądały szczątki dinozaurów, a my poczytaliśmy o historii wydobycia uranu w tym miasteczku.
Jutro ruszamy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz