Jest takie europejskie przekonanie, o którym wiele
słyszałam, że Amerykanie mają wewnętrzny nakaz keep smiling cokolwiek się dzieje. Podróżujemy sobie po
amerykańskiej, zachodniej i środkowej prowincji i jakoś tego nie
zaobserwowaliśmy.
W spotykanych przez nas Amerykanach jest za to mnóstwo dobrej
woli, życzliwości, zainteresowania nami, naszymi dziećmi, naszą podróżą. Jeżeli
to jest to słynne keep smiling, to ja
to poproszę w dużej ilości do nas do Polski.
Podoba mi się ta ciekawość drugiego człowieka. Przyjeżdżamy
na kemping, parkujemy, dziewczyny wyskakują z kampera, by zbadać okolicę, a za
chwilę ktoś podchodzi i pyta skąd jesteśmy, gdzie byliśmy, gdzie chcemy jeszcze
pojechać. Wędrujemy parkowym szlakiem, ktoś nas mija, uśmiecha się, pozdrawia i
znowu pojawiają się pytania o nasze pochodzenie i podróż. Po mszy w małym
kościele lokalny usher zaprasza nas
na kawę i ciasto do parafialnej kawiarenki. Dzięki takim rozmowom zdobyliśmy
mnóstwo informacji przydatnych w podróżowaniu (na przykład świetną stronę z
rankingiem cen paliw gasbuddy i
wieloma praktycznymi wskazówkami odnośnie rv – allstays). Przede wszystkim jednak poznaliśmy wielu ludzi, którzy
podzielili się z nami tym, czym żyją na co dzień. My im opowiedzieliśmy jak to
jest w Polsce, oni nam jak w Ameryce. Tak po prostu i zwyczajnie.
Nie trzeba wcale tak dużo, by dowiedzieć się więcej o
świecie dookoła. Wystarczy podejść do drugiego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz