30.07.2016, wieczór
Przygoda
Przygody pięknie się wspomina, o przygodach dobrze się mówi,
ale w momencie „dziania się” przygody bywa nerwowo J Zaliczyliśmy kolejną
przygodę.
W sobotę wieczorem wybraliśmy się do pobliskiej miejscowości
Interior na mszę niedzielną. To niezwykłe, że ksiądz przyjeżdża do tej mieściny
w Badlands odprawiać msze. Tam jest sześcioro parafian + przyjezdni. Mała
kapliczka w mieścinie o przebrzmiałej sławie. Dziś Interior liczy 67
mieszkańców, w przygniatającej większości prezbiterian.Udaliśmy
się na mszę, potem przespacerowaliśmy się po Interiorze i wróciliśmy na kemp. Zjedliśmy
kolację, Hania wskoczyła pod prysznic i nagle … zdałam sobie sprawę, że moja
torebka wraz z portfelem i naszymi paszportami została po ławką w kaplicy w
Interorze. Położyłam ją tam, bo było nam ciasno w ławce i … zapomniałam.
No i
się zaczęło … Pojechaliśmy do Interioru, ale zastaliśmy zamknięta na głucho
kaplicę. Zaczepił nas jednak facet w pickupie i zapytał, czy potrzebujemy
pomocy. TAK! Podał nam adres starszego małżeństwa, które na co dzień opiekuje
się kaplicą. Zajechaliśmy pod ich dom o 21.50. Krzysiek zgłosił się na
ochotnika i poszedł gadać w sprawie dostania się do kaplicy. Przed domem
przywitał go pies, ale po wstępnym obwąchaniu zaakceptował przybysza z Polski.
Zaczęło błyskać i
grzmieć.
Po trzecim dzwonku drzwi otworzył znany nam ze mszy pan. Zgodził się
pomóc i tak, jak stał, w szlafroku, ruszył do swojego auta. Zabrał Krzyśka i
pojechali do Interioru. Ja i dzieciaki zostaliśmy w kamperze.
No i lunęło.
Nie
widziałam nigdy takiej ulewy i takiej burzy. Amerykanie mówią, że to soaking wet, czyli jesteś totalnie mokry
w sekundę. Była zupełna ciemnica poprzecinana światłem błyskawic, pioruny
waliły w prerię, deszcz lał wiadrami. Po 30 minutach „operacja torebka”
zakończyła się sukcesem. Kris wrócił z moją nieszczęsną torebką.
Nie wiem, co pomyślał o mnie ten starszy pan, ale nie był
zły. Może to również dla niego była przygoda, urozmaicenie w powtarzalnej codzienności emerytowanego farmera z prerii?
Krzysiek twierdzi, że nigdy w życiu nie przemókł tak szybko
na deszczu. W Ameryce jak wiadomo wszystko jest big size, nawet deszcz J
kurczę, pisałem Wam w poprzednim wpisie, że w tym samym miejscu też przeżyliśmy taką wielką burzę... niewiarygodne, a może tam tak często leje ?
OdpowiedzUsuń