30.07.2016 - przedpołudnie
Robimy wycieczkę w niedaleką
przeszłość. W czasie zimnej wojny Wielkie Równiny USA były naszpikowane
rakietami nuklearnymi siedzącymi w silosach głęboko pod ziemią. W ramach
strategii odstraszania nuklearnego były wymierzone w miasta byłego ZSRR, aby zagwarantować,
że w razie odpalenia rakiet przez blok komunistyczny odpowiedź będzie równie
niszczycielska. 450 z tych pocisków było zlokalizowanych w Południowej Dakocie.
Każdy z nich, niosący w sobie ładunek równy 1.2 mln ton dynamitu, mógł przelatując nad biegunem północnym
dosięgnąć celu w ciągu 30 minut od odpalenia. Każdy z nich odpalony omyłkowo,
lub bez potrzeby mógł oznaczać koniec naszej cywilizacji. Głęboko pod ziemią w
betonowym bunkrze o ścianach grubości 3 metrów siedziały załogi kontrolujące po
10 takich rakiet. Młodzi ludzie spędzający godziny w oczekiwaniu na rozkaz,
który na szczęście nigdy nie nadszedł… Oglądamy wyposażenie tych pomieszczeń,
słuchamy wspomnień żołnierzy o tym co, robili w czasie służby. Świetna wystawa
o historii zimnowojennych zmagań, kryzysie kubańskim, Reganie, Solidarności,
roli Papieża… W księgarni mnóstwo świetnych książek, w tym pozycja dla
amerykańskich dzieci „Jak wyglądało życie za żelazną kurtyną?” Nie kupujemy.
Dziewczyny pod okiem parkowego
Rangera produkują papierowe rakiety, które następnie razem pneumatycznie
odpalamy. Lecą na wysokość chyba 50 metrów! Super zabawa. Facet rzuca
mimochodem, że całe swoje życie był artylerzystą w armii, a teraz z dziećmi
odpala papierowe rakiety. Jest szczęśliwy ze swojej pracy, co widać na pierwszy
rzut oka. Ale ponad 500 rakiet dalej siedzi w silosach na Wielkich Równinach i
czeka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz